z Błękitnych Wydm
Hodowla Psów Rasowych | Szczenięta | Reproduktory
Hodowla psów rasy Dog niemiecki.
Dane kontaktowe

Łódź

telefon: (42) 633 46 19, 601 806 168
http://www.wydmy2.prv.pl

Był rok 1966. Poznałam wtedy nieżyjącego już aktora Leszka Jagiełło oraz jego wielkie, spokojne psisko. Był to pies jakiego nigdy nie widziałam: wielki, zrównoważony i o niesamowitym kolorze - stalowo błękitnym. Zakochałam się w tym stworzeniu od pierwszego wejrzenia. Dowiedziałam się, że nazywa się LEDA, jest dożycą błękitną przywiezioną z Czechosłowacji. Był to czas, kiedy nie wiedziałam, że psy mają rodowody toteż nie zapytałam o przydomek hodowlany. Pomiędzy mną a suką wywiązała się nić porozumienia - była ona tak widoczna, że Leszek obiecał mi po niej szczeniaczka. Niestety wszystkie próby krycia LEDY okazały się bezskuteczne - a ja pozostałam z zamierzeniem o właśnie takim psie w moim domu. Coroczne odwiedziny na wystawach utwierdziły mnie o tym przekonaniu. Minęło bardzo wiele lat. Dorósł mój syn, Piotrek, zaczął pracować. Za pierwsze zarobione pieniądze kupił do domu oczywiście doga. Niestety nie było go stać na rodowodowe szczenię - po rodowodowej matce i nieznanym nam osobiście ojcu kupił czarną dożyczkę. Chodziła za nami krok w krok, wpatrywała się w oczy, a chód miała niezwykle miękki - mąż nazwał ją KICIA. Żyła z nami 10 lat i pomagała wychowywać wszystkie rodowodowe psiaki, a będąc już starszą panią nauczyła chodzić moją wnuczkę Krysię. Była mądra, śliczna, kochana, ale nie był to dog błękitny ! A potem zdarzył się cud. Na specjalistycznej wystawie dogów zakochałam się w stadzie błękitnych szczeniąt. Mój mąż, który wtedy był w dobrym humorze powiedział: -" Jak tak bardzo chcesz to kupię ci takiego szczeniaka" -" Chyba zgłupiałeś, skąd weźmiesz na to pieniądze" Okazało się, że Janusz zarobił wtedy jakieś grubsze pieniądze i przeznaczył je na urlop. Oczywiście do domu wracaliśmy z malutką suczką. Nazywała się BETA Dalibóg była córką SZEIKA Alifa i ALFY Marcinkowe Wzgórze. Była przepiękna - niestety w wieku 4,5 m-c ( pomimo szczepień) zachorowała na parwowirozę i w ciągu 24 godzin już jej nie było. Rozpaczałam niesamowicie. Rodzina nie mogła ze mną wytrzymać, bo raz za razem wybuchałam płaczem, znajomi za moimi plecami stukali się w główkę. Któż to słyszał żeby tak rozpaczać po psie. Po jakimś miesiącu mąż z synem przeprowadzili ze mną poważną rozmowę. Postanowiliśmy wziąć pożyczki i " niech matka ma tego swojego upragnionego błękita". Dzwoniłam w wiele miejsc, ale nigdzie nie było dogów błękitnych. Wreszcie dowiedziałam się, że w Białymstoku mają urodzić się szczenięta. Skontaktowałam się z Andrzejem Szutkiewiczem i po paru tygodniach byłam właścicielką błękitnej suczki. Nigdy nie zapomnę momentu wybierania szczeniaczka. Andrzej przywiózł dwie suczki FINEZJĘ i FORTUNĘ. Ta pierwsza, kiedy ją wzięłam na ręce zaczęła się ode mnie odpychać, natomiast FORTUNA zaczęła mnie lizać. Oczywiście była moja. Moje szczęście nie miało granic, a Andrzejowi jestem do dziś dnia wdzięczna zarówno za to, że potraktował mnie ulgowo przy zakupie jak i za to, że został moim mentorem przez pierwsze miesiące wychowywania FORTUNY Amino Perro. Kupując doga błękitnego nie planowałam pokazywania go na wystawach, założenia hodowli - ja po prostu spełniłam swoje marzenie. Zaczęłam często bywać w Związku Kynologicznym. W tamtych latach nie było żadnej literatury na temat wychowywania dogów - a tylko tam hodowcy udzielali mi potrzebnych informacji. Potem namówiono mnie do udziału w wystawie. Spodobało mi się, Zaczęłam wystawiać FORTUNĘ. Najpierw jeździłam pociągami, potem dorobiliśmy się samochodu - było już łatwiej. Suka skończyła dwa lata. Znajomi zaczęli namawiać mnie na szczeniacki. Długo nie musieli tego robić - już wsiąkłam całkowicie w dogi. Trzeba tylko było znaleźć odpowiedniego kawalera. Marzyły mi się piękne, mocne dzieciaczki więc szukałam odpowiedniego psa. Gosia Sowińska wynalazła dla mnie mieszkającego w Pradze niemieckiego psa. Nazywał się ARNE JAKOB vom Kemperfeld i był już bardzo utytułowany. Pojechałam do niego z FORTUNĄ. Niestety , krycie nie przyniosło efektów. Zawzięłam się jednak. Po pół roku wsiadłam w pociąg i pojechałyśmy. Efektem tego mariażu był miot "A" dwa pieski i suczka. Okazało się, że FORTUNA jest wspaniałą matką i daje piękne dzieci. Teraz już złapałam bakcyla. Szukałam ciekawych reproduktorów o dobrym pochodzeniu i doskonale zbudowanych. Starałam się oglądać potomstwo wybranych reproduktorów, żeby wiedzieć czego mogę spodziewać się - bo moje suki przekazywały cechy ojców. W 1992 roku w kwietniu urodził się miot "A"...

Brak dodanych komentarzy
Dodaj komentarz
Ile jest dwa plus dwa (odpowiedź w cyfrze)?
Wpis nie posiada znajomych